Matrix na studniówkę
Rząd Donalda Tuska przekroczył magiczne sto dni rządzenia. Po trzech miesiącach wreszcie zaczęło się coś dziać w polskiej polityce. Skończył się także okres głaskania partii rządzącej przez opozycję.
W telewizji pojawiła się bajka o czerwonym kapturku. W zapomnieniu o swoich bjkowych obietnicach samo PiS zraziło do siebie swoich wyborców. Ale to nie o to chodziło w tej bajce. Tam najważniejszą rolę pełni premier Tusk, który według autorów bajki po to by wygrać wybory obiecał wszystko, a już po wyborach okazało się kim naprawdę jest. Przedstawiony jako wilk - który zjadł babcię i czerwonego kapturka – prezentuje swój brak możliwości jakiegokolwiek działania, a nawet niemoc. Ale jest oczywiście ktoś, kto mógłby temu zarzdić. Oczywiście jest to Jarosław Kaczyński – ten sam który przez lata 2005-2007 rządził defakto Polską (w tym przez rok był premierem). Wokół Kaczyńskiego stoją zasłuchani ludzie – dzieci, młodzież, pokolenie rodziców i dziadków. Eureko – ludzie, rządzenie to nie bajka, rządzenie to odpowiedzialność! I to sam ekspremier Kaczyński mówi, sam rządził to wie.
No, ale wracając do sedna sprawy. Wreszcie zaczyna się coś dziać – wreszcie, bo do tej pory PiS tylko lekko kąsał rządzących polityków z Platformy. A skoro minął okres ochronny, jak grzyby po deszczu pojawiły się komentarze sytuacyjne. Wszyscy zaczęli komentować działania i dokonania PO. Od SLD po PiS
A rzeczywiście dokonań nie było tyle ile można się było spodziewać, oczywiście po tym co nam obiecano w czasie kampanii wyborczej w 2007 roku. A obiecano nam wiele. Jedną z ważniejszych obietnic była zapowiedź o przygotowaniu ekipy do rządzenia. Donald Tusk podsumowując ekipy zarówno Kazimierza Marcinkiewicza jak i Jarosława Kaczyńskiego twierdził, że ekipy rządzące wywodzące się z Prawa i Sprawiedliwości są nieprzygotowane do rządzenia. I receptą oczywiście miała być ekipa Tuska, tymczasem po 100 dniach widać, że te zapewnienie miało znamiona raczej proszku do prania niż zapowiedzi do realizacji. Bo zachwalają wszyscy, taka jest kampania wyborcza, ale po wyborach zawsze przychodzi czas rządzenia i rzeczywistego realizowania, krok po kroku a nie mówili o perspektywie czterech lat rządzenia, bo to jest oczywiste. Na dodatek, dotychczasowe ekipy rządzące – patrząc na ostatnie dwa lata – zawsze odwoływały się do przyszłości i czasu nieokreślonego rządzenia, zostawiając sobie realizację obietnic na kolejne lata rządzenia. Jak już się przekonaliśmy, cztery lata rządzenia mogą stać się mitem, a w rzeczywistości każdy rząd może stracić zaufanie i możliwość działania i natychmiast zakończyć swój żywot – jak rząd Jarosława Kaczyńskiego po roku (przypominam, PiS miał rządzić cztery lata, a jednak było tylko dwa).
Sto dni Tuska nie było rzeczywiście cudem na jaki liczyli jego zwolennicy. Więcej, chyba cudów nie sprawił i za bardzo do Irlandii nas nie przybliżyła. Tak podkreślali politycy PiSu, którzy spotykając się właśnie z okazji 100 dni rządzenia Tuska Polską stwierdzili, że dotychczas mieliśmy tylko: Puste Obietnice. I może to racja, choć pewnie nie w stu procentach.
Jedno trzeba przyznać, notowania rządu Tuska po stu dniach są nadzwyczaj dobre, a poparcie społeczne niesamowicie duże. Czy dalej tak będzie? Wątpię. Teraz może być już tylko coraz trudniej.
Sto dni Tuska pokazało, że władza może być inna, inna niż dotychczas. Rząd PO w odróżnieniu od rządu PiS pokazał do tej pory, że może być dużo spokojniej. Czasem ciszej. Ale czy lepiej?
Jacek Babiel