Rosyjska guma do żucia
Dla jednych tragedia, dla innych sukces. Premier Donald Tusk jednak pojechał do Moskwy i tam spotkał się z premierem i prezydentem Rosji.
Dziwne było to, że zanim premier Tusk pojawił się w Waszyngtonie pojechał do Rosji. Jak to, Rosji? Przecież to wyglądało jak składanie hołdu w kraju, który do niedawna „trzymał pieczę” nad Rzeczpospolitą. Trzeba stwierdzić jasno, Tusk zachował się jak wasal! Choć nikt z Prawa i Sprawiedliwości tak nie powiedział, jestem przekonany, że wiele tak myślało, a komentarze przy okazji lądowania samolotu polskiego premiera w Rosji były tego przykładem.
Chyba państwo z opzycji, która do niedawna rządziła Polską zapomnieli, że to głównie ich problemem był brak porozumienia z Rosją. A Rosja to wiadomo – gaz, handel (może nie największy ale jednak), mięso, które Polska tam eksportuje i wiele innych dziedzin. Ba, przecież nie można być wiecznie obrażonym na wszystkich i za wszystko, tak jak dotychczas robił to premier Kaczyński.
Tak więc odwrót i totalna zmiana polityki – jeszcze raz podkreślam, określonej przez PiS jako polityka na kolanach – przynosi efekty. I to nie tylko moralne, lub mentalne. Jak zwał, tak zwał. Trzeba pamiętać, że Rosja jako potentat paliwowy jest krajem, od którego póki co zależy nasze bezpieczeństwo energetyczne, a leprze stosunki z Rosją to łatwiejsze kontaktowanie się w sprawach gazu i większa możliwość przy jakichkolwiek próbach porozumienia.
Z Rosjanami często jest jak z gumą do żucia. Stosunki napompowane jak balon, a zaraz potem zgniecione jak wymięta, wyżuta guma.
Jedno jest pewne, przynajmniej na razie
Tuskowi udało się przebić napompowany przez swojego poprzednika w
tej gumie balon. Pamiętać on jednak musi o tym, że gumą do żucia można się udławić.
Jacek Babiel