Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 napisz DONOS@

POpisów ciąg dalszy

Miesiąc po wyborach, w Polsce nadal czuć woń rządów ekipy, która przez ostatnie dwa lata gospodarowała naszym krajem. Ekipa PiS, mimo iż mówi o tym, że zaakceptowała wynik wyborów ma chyba nadzieję, że Polacy uwierzą iż nie są to tylko puste słowa.

fot. Jacek Babiel
fot. Jacek Babiel
Przekazanie władzy przez ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego nie odbywało się według dotychczas utartej tradycji. Tylko nieliczni ministrowie spotkali się ze swoimi następcami i wprowadzili ich do nowych gabinetów. Cóż, przykład idzie z góry. Skoro sam prezes PiS nie znalazł czasu, by rządy przekazać nowemu ministrowi (wysłał Przemysława Gosiewskiego). Mimo wcześniejszych zapowiedzi rzecznika prasowego rządu, ministra Jana Dziedziczaka, który mówił o Jarosławie Kaczyńskim, że jest pro państwowcem i chce eleganckiego przekazania spraw dotyczących Polski, to się nie udało. Premier Kaczyński zostawił premierowi Tuskowi krótki list, którego nowy premier nawet nie chciał komentować. I nie ma się co dziwić, bo po co zaczynać od wzbudzania negatywnych emocji po poprzedniku, jak można zamilczeć. A milczenie czasami jest przecież bardziej wymowne.

Sam moment zakończenia V Kadencji Sejmu i rozpoczęcie VI nie był czymś nadzwyczajnym. Przejęcie większości w parlamencie odbyło się w atmosferze zwycięstwa PO i goryczy PiS. Już na samym początku usłyszeliśmy, że PiS jako partia opozycyjna będzie „konstruktywną opozycją”, ale pierwsze posiedzenie Sejmu pokazało, że ten konstruktywizm będzie chyba raczej destruktywizmem. Niestety, bo zapowiedzi, tak jak przed dwoma laty, szybko okazały się tylko obietnicami, na dodatek niezrealizowanymi.

I raczej chyba dziwny był ten, kto wierzył w alians PO z PiSem po tych wyborach. Bo choć wygrana znów nie była miażdżąca, to lepszy wynik PO dał temu ugrupowaniu szansę na zbudowanie rządu. To nic, że z PSLem, który jak wypożyczana panna często w Polskiej polityce jest do koalicji rządowych, bo po tym, co ostatnio widzieliśmy w rządzie każdy, kto będzie spełniał inne standardy niż politycy LPR czy Samoobrony – jest z pewnością wielkim krokiem naprzód.

Dziś, w odróżnieniu od tego, co mówiło się przed dwoma laty, gdy formował się rząd Prawa i Sprawiedliwości nie mówi się już tak dużo o nowej Polskiej drodze, czy moralnej rewolucji. Mam nadzieję, że z premedytacją, tylko po to by nie zapeszyć. Bo przecież samo gadanie nie wystarczyło, tak więc jeśli za cztery lata zobaczymy, i będziemy mogli powiedzieć „tak, udało się” to będzie dobrze. Jest jednak zagrożenie, bo może być tak, że nie mówi się o rewolucji moralnej, ponieważ jej się wcale nie planuje, a wręcz jej się unika.

Dwa lata rządów PiS, ekipy Marcinkiewicza, a potem Kaczyńskiego do spółki z LPR i Samoobroną to nie był czas stracony dla Polski. Dzięki temu, że Kaczyński dwa lata temu nie dogadał się z Rokitą i Tuskiem, dziś mamy kraj, który już nie oczekuje romansu Po-PiS, bo wszyscy wiedzą, że to jest niemożliwe, nierealne i wręcz niebezpieczne dla Polski zjawisko. Po tych popisach nienawiści, knajactwa, podejrzeń, podchodów i festiwalu konferencji prasowych oraz dwóch lat nieustannej kampanii wyborczej, trzeba mieć nadzieję na to, że nadszedł czas powrotu do normalności. Ale nie takiej, o której mówił często prezydent Lech Kaczyński, bo on miał na myśli normalność realizowaną według planu swojego brata, premiera i prezesa PiS. Okazało się, że ta normalność dla wielu w Polsce, ale i za granicą, nie wystarczała. Wielu było przeciw takiej normalności, jaką prezentował rządzący PiS. I właśnie dlatego 21 października 2007 roku PiS nie wygrało tych wyborów. Właśnie dlatego Samoobrona i LPR nie dostały się do parlamentu, bo wielu z nas zapragnęło życia wolnego od ludzi oskarżonych i obciążonych wyrokami w Polskim Sejmie. Wreszcie może normalne stanie się to, że ludzie z ciemnymi plamami na sumieniu nie będą mogli zasiadać we władzach państwowych i nie będą z honorami witani na akademiach i apelach, a niestety ostatnio przez dwa lata tak było.

Cóż można życzyć nowemu premierowi? Chyba najważniejsza rzecz, by nie był podobny do swojego poprzednika i słuchał też bardziej ludzi, którym tak naprawdę służy. I jeszcze jedno życzenie – by w momencie podjęcia decyzji o kandydowaniu na urząd prezydenta RP zrezygnował z kierowania rządem, dla dobra Polski i Polaków, którzy najbardziej mogą ucierpieć na wyborczej walce premiera z prezydentem. Ale do tego, jeszcze trochę czasu, być może Jan Rokita się zreflektuje i zechce wrócić do aktywnej polityki, a wtedy zamiana mogłaby być łatwiejsza. Jednak największe moje życzenie jest takie, by Polska już nigdy PO-PiSów przeżywać nie musiała, bo czas na to mają tylko przedszkolaki, my Polacy żyjemy naprawdę i na nas nie trzeba trenować, żadnych politycznych rozgrywek.

Jacek Babiel

 
- -
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę