Wywiad z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej
Z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim rozmawia Jacek Babiel. Wydanie specjalne programu „Na Starym Rynku” w Telewizji Łomża
Witam Państwa, to jest wydanie specjalne programu „Na starym rynku”. Dziś w Domu Biskupim gościem programu jest Lech Kaczyński, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Witam Pana
Dzień dobry Państwu.
Panie Prezydencie, witam w Łomży. Czy jest to pierwsza Pańska wizyta na tej ziemi?
Nie, jak powiedziałem, znam ją od wczesnego dzieciństwa. Nie Łomżę akurat – mimo, że z Łomżą też mam związki, chociaż sprzed kilku pokoleń, dwóch, trzech, ale są to związki bardzo silne. W samej Łomży byłem wielokrotnie w życiu.
Dziś otrzymał Pan tytuł honorowego obywatela gminy Czyżew-Osada. Powiedział Pan, że jest to uznanie dla Prezydenta małych miasteczek, osad, wsi i wreszcie powiedział Pan, że otrzymał Pan to wyróżnienie za to, że jest Pan Prezydentem normalnego kraju. Jak Pan myśli, co to jest normalny kraj, normalna Polska?
W jakimś sensie mówić „normalny kraj” – to miałem na myśli, te Polki, tych Polaków, których jest większość, a większość z nich mieszka we wsiach, niedużych miastach, osadach (Czyżew tak naprawdę jest miasteczkiem -,ale formalnie nie ma praw miejskich) czy w takich miastach już istotnie większych, jak Łomża, czyli stolicach regionów, czy podregionów, czy w takich stutysięcznych miastach, jak np. Koszalin, który z różnych powodów dobrze znam, czy Elbląg, który jest nieco większy i też dobrze znam. Inaczej mówiąc, Polska to nie jest kilka milionów mieszkańców metropolii – chociaż oni oczywiście należą do Polski, są Polakami, odgrywają bardzo istotną rolę – tylko to są ci, którzy mieszkają w różnych bardzo miejscach, od najbardziej eleganckich dzielnic Warszawy do najmniejszej wsi w Polsce.
Pytam o tą normalność, bo dzisiaj w czasie kampanii wyborczej jeszcze większość partii używa właśnie tego określenia – wreszcie będzie normalnie, inni mówią, że trzeba, żeby było normalnie, a Pan Prezydent powiedział, że jest normalnie.
W jakimś sensie jest w Polsce już zupełnie normalnie, chociaż mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Niektórzy mówią, żeby było normalniej w tym sensie, żeby nie ścigać przestępców, żeby udawać, że nie ma korupcji, że jeżeli się trafi w ramach działań związanych ze zwalczaniem przestępczości na kogoś potężnego, to żeby udawać, że się tego nie widzi. Nie, takiej „normalnej” Polski nie chcę. Polska normalna to taka Polska, w której państwo robi to, co do niego należy, przedsiębiorcy robią, co do nich należy, czyli prowadzą działalność gospodarczą i chcą się bogacić. Jak ktoś się zdrowo chce bogacić, to niech się bogaci, pracownicy starają się dobrze wykonywać swoje obowiązki, ale też i awansować w pracy, zarabiać coraz lepiej, bo to jest normalna ludzka chęć. Ci, którzy pełnią inne role społeczne, w danej chwili np. te panie, które w danej chwili koncentrują się na roli matki – to jest niezwykle istotną rolą – by jak najlepiej wykonywały swoje obowiązki. To nie oznacza, że uważam, że rola ojca nie jest bardzo istotna i że ojciec może powiedzieć, że skoro utrzymuje żonę i dzieci, to innych obowiązków nie ma. Tak nie jest….
7 września 2007 roku Pan zdecydował po decyzji Sejmu, że przedwczesne wybory odbędą się 21 października 2007 r.
Była to ostatnia data przewidziana przez konstytucję.
Proszę powiedzieć, czy to jest związane z jakimś wielkim wyzwaniem, przed którym stoi w tej chwili Polska?
Tak, Polska stoi przed wyzwaniem. Ostatnie dwa lata były dla Polski dobre, cokolwiek by ktoś nie powiedział. Jeżeli formalnie bezrobocie – bo w rzeczywistości jest mniejsze – spadło z 17,6 do 11,7 procent w ciągu niecałych dwóch lat, jeżeli produkt krajowy brutto wzrósł o prawie 13 procent i jeżeli przestępczość kryminalna, czyli ta najbardziej niebezpieczna dla zwykłego obywatela ,spadła o 18 procent, jeżeli są rekordowe inwestycje, nie tylko zagraniczne – bo na ogół o nich mówimy – ale wzrosła bardzo istotnie stopa inwestycji krajowych, które przez wiele lat utrzymywały się na tym samym poziomie, jeżeli po raz pierwszy od lat istotnie wzrosły płace w Polsce, mimo, że spadło bezrobocie – na ogół jedno z drugim się kłóci, albo spada bezrobocie, albo rosną płace – to znaczy, że w Polsce jest w tej chwili istotnie lepiej. Gdyby nie to, że przez dwa lata krzyczano o kraju, którego nie ma, to znaczy o Polsce, w której grozi coś demokracji – polskiej demokracji – nic nie grozi. Chyba, że przez demokrację rozumieć przywileje dla pewnej grupy ludzi i monopole dla pewnej grupy ludzi. Rzeczywiście, jest tak, że niektórzy, którzy przedtem przychodzili do Pałacu Prezydenta jak do swojego własnego mieszkania, teraz w ogóle tam nie przychodzą. Jeżeli to jest zagrożenie demokracji, to istotnie tak jest. Ale to chyba nie jest zagrożenie demokracji.
A jak Pan Prezydent myśli – więcej było obietnic przez te dwa lata, czy sukcesów i realizacji?
Myślę jednak, że jeżeli w Polsce tak się poprawiło, to więcej było realizacji. Natomiast jeżeli ktoś sądzi, że w ciągu niecałych dwóch lat można zmienić sytuację – chodzi przede wszystkim o drogi w Polsce – to naprawdę albo jest dzieckiem, albo w sposób perfidny i cyniczny oszukuje społeczeństwo. Nikt w niecałe dwa lata – nie ma jeszcze dwóch lat rządów PiS-u – tego nie zrobi. To po pierwsze. Jeżeli ktoś myśli, że w ciągu dwóch lat zmieni się zasadniczo sytuacja mieszkaniowa – chociaż się poprawiła, mieszkań w Polsce wyraźnie przybywa – to też albo nie ma pojęcia o mechanizmach życia gospodarczego i społecznego, albo cynicznie oszukuje.
Panie Prezydencie, powiedział Pan na początku o drogach. Chciałbym zatrzymać się przy tym temacie. Województwo podlaskie, ta ziemia czeka na tzw. Via-Balticę – nie wiem, czy Pan słyszał o tym?
Tak.
W maju 2007 r. województwo podlaskie przeżywało swego rodzaju festiwal propozycji i różnych alternatywnych rozwiązań. Mieszkańcy tego województwa decydowali o tym, czy ma powstać obwodnica Augustowa, czy nie.
I zdecydowali. Oczywiście, nie wzięła w tym udziału większość potrzebna do wiążącej siły referendum, ale przewaga była tak miażdżąca, że można to uznać za niezwykle istotny sygnał, zgodny z tym, co ja osobiście chciałem. Ja bowiem naprawdę jestem za obroną środowiska, za ochroną środowiska, niezmiernie lubię zwierzęta. Natomiast nie możemy powiedzieć, że my się nie będziemy rozwijać. My mamy parę takich pięt achillesowych – niestety, nie jedną, tylko kilka – a jedną z nich są nasze drogi. One i tak są nieporównanie lepsze w porównaniu z tym, co widziałem tutaj ostatni raz. Akurat tak się złożyło, że kilka lat nie byłem w Łomżyńskiem – to naprawdę jest różnica. Natomiast my musimy zbudować autostradę, a w tej chwili Unia Europejska w 23 miejscach to kwestionuje. Powstaje pytanie – czy o to chodzi, żeby chronić środowisko, czy o to, żeby Polska nigdy nie dogoniła pod tym względem Zachodu, bo ja nie jestem pewny.
Co musi się stać, żeby te drogi powstawały szybciej?
Po pierwsze zmiany prawa już nastąpiły. Po drugie, to jest gra interesów, te interesy zdołano przełamać. Przez wiele lat sprawy stały ze względu na to, że wielkie drogi to jeszcze większe pieniądze, a jeszcze większe pieniądze to jeszcze większe od tych pieniędzy interesy, i że byli ludzie zainteresowani tym, żeby bardzo, bardzo dużo wygrać na budowie dróg w Polsce. Były też przedsięwzięcia przestępcze. Niektóre miejsca, o których mówiło się, że tam powstaną duże drogi, zostały wykupione przez przestępców, to znaczy ziemia została wykupiona przez przestępców. To też jest prawda. To wszystko powodowało bardzo liczne przeszkody, a do tych przeszkód subiektywnych doszły jeszcze przeszkody natury obiektywnej. W Polsce prawo własności się chroni, a jeżeli chroni się prawo własności, to nie można powiedzieć obywatelowi Kowalskiemu czy obywatelce Malinowskiej, czy komukolwiek innemu: słuchaj, to jest dzisiaj twoje, ale już jutro już twoje nie będzie. Trzeba się wdać w rokowania, powiedzieć, jaka jest tego cena rynkowa, a ta osoba może powiedzieć – nie, to nie jest cena rynkowa, cena rynkowa naprawdę jest dwa razy większa itd. Inaczej mówiąc, trzeba szanować obywatela – teraz mówię nie o polityce, tylko o względach natury obiektywnej. Chwalono mi się w różnych krajach, daleko od Polski, że tam można zbudować olbrzymi odcinek drogi albo rurociągu w bardzo krótkim czasie – tylko, że to jest ziemia niczyja. Nawet nie chodzi o to, że te kraje nie szanują właścicieli, tylko że ta ziemia nie ma właściciela, można na niej spokojnie wszystko robić. Natomiast w Polsce pod tym względem jest zupełnie inaczej i to są względy obiektywne. Ale poza obiektywnymi są subiektywne: pieniądze, układ, zaciekła walka o to, kto te pieniądze wyszarpie. Dlaczego np. w Polsce nie można podjąć decyzji, gdzie będzie centralne lotnictwo. Obiecywano mi to jeszcze jako prezydentowi Warszawy jeszcze za poprzedniej koalicji, za rządów SLD, bardzo dawno. Nic z tego nie wyszło – dlatego, że jest tak, że ja np. wiem, gdzie powinno być to lotnisko, ale tego Panu nie powiem publicznie, bo mi powiedzą od razu, że mam w tym jakiś interes. Ja jestem święcie przekonany, gdzie powinno być centralne lotnisko Polski, zapewniam, że publicznie tego nie powiem, dlatego, żeby nie być podejrzanym, że mam w tym jakiś interes. To są mechanizmy patologiczne, ale dopóki nie złamiemy w Polsce korupcji tak mocno... Ona została mocno nadłamana. Rozmawiałem ostatnio z osobą, która rozmawiała ze średnimi, niedużymi biznesmenami, ale takimi już poważnymi, z regionu położonego niedaleko od Łomżyńskiego, bo dalej na północny wschód. Oni mówili, że im się to, co teraz jest, podoba, bo koszt ich działania spadł, bo boją się od nich brać łapówki bardzo różni ludzie. To, co mówię, nie oznacza, że każdy człowiek, który mógł brać łapówki, je brał, bo proszę pamiętać, że jest też mnóstwo ludzi, którzy mogli brać łapówki, ale ich nie brało, bo są po prostu uczciwymi ludźmi. I o tym też trzeba pamiętać.
Wracajmy do dróg. Miejmy nadzieję, że one się będą szybko pojawiać nawet na trudnych terenach, gdzie są takie problemy. Kolejna sprawa – za pięć dwunasta wybory. Czy myśli Pan Prezydent, że w Polsce może rządzić jedna partia, nie pytam jaka?
W tej chwili to jest dosyć mało prawdopodobne. Pewnie dzisiaj w Polsce byłoby to nawet niezłe, bo w Polsce jest taka sytuacja, że jak są dwie partie, to jest mnóstwo sporów, chociaż koalicje na świecie są rzeczą normalną. Proszę o jednej rzeczy pamiętać – bez tragizowania. Rząd w Czechach powstawał blisko rok, rząd w Belgii nie może powstać od pół roku. Polska konstytucja wyklucza takie okresy, tzn. gdyby coś takiego nastąpiło, byłyby kolejne wybory. Polska konstytucja przewiduje trzy etapy. Jeżeli one nie skończą się powołaniem rządu, Prezydent może, ale nie musi skrócić kadencji dotychczasowego parlamentu. Ale proszę pamiętać, że kłopoty z powołaniem rządu to nie żadna polska specjalność. W Polsce nie jest gorzej pod tym względem niż w wielu innych krajach. Czechy we współczesnej Europie mają większą tradycję demokratyczną niż Polska, w historii mniejszą, wziąwszy pod uwagę parlamentaryzm I Rzeczypospolitej, ale to okres od XV do XVIII wieku, ale jeżeli wziąć pod uwagę wiek XX, to mają większą, niż Polska. Belgia to przecież utrwalona demokracja od chwili odzyskania niepodległości w roku 1831 – przypominam, Powstanie Listopadowe odegrało tu dużą rolę w tym, że interwencja rosyjska nie mogła tej niepodległości stłumić. Mimo wszystko od wielu miesięcy rząd nie może być powołany. Strasznie długo trwało powołanie rządu w Austrii. Też mówię o kraju o silnej tradycji demokratycznej, bo przecież późna monarchia Habsburgów była jak najbardziej demokratycznym państwem. Nie wyobrażajmy sobie, że Polska różni się od innych krajów. Nie wspomnę o Ukrainie, bo ona ma mniejszą od Polski tradycję.
Panie Prezydencie, za chwilę wybory. Mam pytanie do Pana – co Pan, jako Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, chciałby powiedzieć mieszkańcom ziemi łomżyńskiej, białostockiej, województwa podlaskiego, tym, którzy dzisiaj jeszcze nie wiedzą na kogo głosować i nie wiedzą, czy w ogóle iść i głosować, bo nie wierzą w swój głos, w to że jeden głos ma siłę?
Każdy ma jeden głos, ja też mam tylko jeden. Krótko mówiąc, bez Waszych głosów nie będzie siły głosowania. Zatem pierwsza rada, to iść głosować – to oczywiste. Druga sprawa: ja bym proponował, żeby nie patrzeć na propozycję uczynienia z Polski kraju trzy razy bogatszego w kilka lat, bo to się nikomu na świecie nie udało. Jak nam się każe robić Irlandię w Polsce, to mówi się o kraju, który jest prawie trzykrotnie bogatszy niż dzisiaj Polska i proces tego bogacenia się trwał więcej niż jedno pokolenie, a nie kilka lat. Wystarczy tylko spojrzeć na wyniki ostatnich dwóch lat, które są pod każdym względem dobre i wierzyć, że te wyniki – jeżeli będzie się prowadziło spokojną, zrównoważoną politykę – można utrzymać. Polska nie musi się rozwijać w tempie 10 procent rocznie, bo to nawet po dwóch-trzech latach staje się niebezpieczne. Niech się rozwija w tym tempie, co teraz przez sześć lat, ale nie przez dwa-trzy lata, i niech ten okres trwa, powiedzmy, przez lat 5-7, to rezultaty będą ogromne.
Szanowni Państwo, kończymy program „Na starym rynku”, wydanie specjalne z Domu Biskupa Łomżyńskiego. Dziękuję Państwu za uwagę i zapraszam 21 października. Lokale wyborcze czekają na Was i na Wasze głosy. Gościem specjalnym programu był Pan Lech Kaczyński, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Dziękuję Panu za przybycie.
Dziękuję bardzo.