"Poszedł won z mojej Ameryki!"
Nie wiem kto podpowiedział posłowi Lechowi Kołakowskiemu z PiS by wystąpić przeciwko Czeczenom, którzy w naszym mieście szukają schronienia, ale jestem przekonany, że chciał przez to go ośmieszyć jako posła i jako Polaka. Niestety jego ostatni apel jest potwierdzeniem, że jesteśmy w stanie nienawidzieć wszystkich.
Żydzi, Czeczeni, Romowie, Jehowi, Muzułmanie – pewnie dla niektórych najlepiej by było gdyby w ogóle ich nie było. A jeśli już muszą być, to najlepiej gdzieś tam w telewizorze, daleko od nas.
Bo co nam jakaś wojna Czeczeńska, jakieś sprawy innych narodów. Przecież my z zasady nienawidzimy wszystkich. My Polacy, to jesteśmy najświętszym ludem Europy, ba nawet Świata. Należy nam się tarcza, szacunek ze strony Rosji, Stanów Zjednoczonych, i innych mniejszych krajów. A w naszym kraju? Tylko Polacy mieszkać powinni, nikt inny. Bo jak inni się pojawią to zaraz problemy jakieś mamy...
Czy to jest mądre? Poseł – zdawało się że z poważnej opcji politycznej – wdaje się w taką pyskówkę z forów internetowych, gdzie sfrustrowani pseudopatrioci plują i – nie boję się użyć tego stwierdzenia – sikają jak te obszczymurki spod filarów - na wszystkich, i na wszystko!
Ale co ciekawe, lubimy chodzić do kościółka, kwiatki na grobach naszych bohaterów wojennych kładziemy, wspominamy ich walkę, powroty z emigracji, ale innym – wara! Od naszej ziemi, naszych zaułków, placów itd. To jest język miłości? Przebaczenia, pojednania? Zrozumienia?
Nie! To język nieporozumienia tych ludzi i zapomnienia o tym, co przeżywali nasi dziadkowie i pradziadkowie. Ciekawe swoją drogą, co pokolenie pierwszej i drugiej Wojny Światowej czuło na emigracji jak ktoś krzyczał do nich „Polaczki” z pogardą (jak dziś nasi rodacy krzyczą "Czeczeńcy"), „uciekajcie stąd!”, albo „to nasze podwórka, nasz rynek!”, „idźcie szukać wolności gdzieś, daleko od nas”?
W maju 2003 roku w Poznaniu odbył się zjazd zgromadzenia ogólnego Rady Gmin i Regionów (CEMR). Podczas serii spotkań rozmawiano (przyjechało ponad 800 delegatów) o roli nowej Unii Europejskiej jaka będzie się rysowała po rozszerzeniu. Już wtedy przedstawiciele krajów „starej UE” mówili, że Polska i inne nowo przyjęte kraje do UE musi się nastawić na falę emigrantów i uchodźców z krajów biedniejszych. Była mowa o dostosowywaniu procedur, ale także o zmianie mentalności i pojmowania świata. O układaniu rzeczywistości, a nie zamykaniu w enklawach.
Niestety u nas ani mentalność ani procedury nie pomogą, bo zacietrzewienie blokuje. Szkoda tylko, że wybrańcy narodu, którzy nie opuszczają uroczystości, podczas których mówi się o życiu we wspólnocie, zrozumieniu i pomocnej dłoni, zapominają o wszystkim zaraz po wyjściu z kościoła.
Być może jest problem z Czeczenami w Łomży. Przyjeżdżają, nie mogą znaleźć pracy bo słabo znają język. Wyglądają inaczej niż Polacy, mają inną skórę, religię, ubranie – czy to jest problem? A może problemem są bójki? Albo może problemem jest to, że Czeczenom Polacy wynajmują mieszkania trzy razy drożej niż swoim? A może problemem jest to, że Polacy nie chcą zatrudniać Czeczenów – w samej Łomży mamy inżynierów i innych wyspecjalizowanych w różnych zawodach obywateli narodowości Czeczeńskiej - bo się ich boją. A może największym problemem są przesądy i nasze narodowe przywary?
Ciekaw jestem jaką to „dużą część mieszkańców Łomży” poseł Kołakowski reprezentował pisząc pismo w sprawie likwidacji ośrodka dla uchodźców w Łomży i na jakiej podstawie wywnioskował, że lokalizacja ośrodka dla uchodźców „ma służyć integracji a nie dostarczać uchodźcom i mieszkańcom dodatkowych problemów w kontaktach z lokalną społecznością”. I skoro tak ma być, to czemu poseł chce likwidować, a nie budować? Z pewnością to łatwiejsze. Być może chodziło o wyjście naprzeciw swojemu elektoratowi, który słuchając sprofilowanych audycji radiowych jest konkretnie przygotowany do przyswajania takich apeli i klaskania tego typu inicjatywom.
W końcu to XXI wiek. Mam nadzieję, że kiedyś historycy nie napiszą, że żyłem w czasie, kiedy Łomża zasłynęła z wypędzania, a głównym inicjatorem tego był poseł na Sejm!
Jacek Babiel