Jakby to powiedzieć...
Gdyby Via Baltica miała przebiegać przez Łomżę dzięki staraniom obecnych władz miasta, to Jerzemu Brzezińskiemu należałaby się kolejna kadencja. Tak bez niczego, bez mrugnięcia okiem. Albo nawet dożywotnie zasiadanie w pałacu prezydenckim, gdzie mógłby nadal pracować „w zaciszu gabinetu”.
Oficjalny organ propagandowy miasta Łomża – strona internetowa, po doniesieniach prasowych o projekcie Ministerstwa Infrastruktury w sprawie przebiegu Via Baltica, która prawdopodobnie będzie przebiegać przez Łomżę dumnie obwieścił sukces ratuszowych władz miejskich. Zdanie „Wieloletnie starania władz Łomży o ustanowienie przebiegu trasy VIA BALTICA przez nasze miasto, nareszcie nabrały realnych kształtów.” czytane kilka razy z niedowierzaniem przypomniało mi jak na sesji Rady Miasta można było usłyszeć stwierdzenie „lobbing jest mi obcy”. Kto powiedział to zdanie, jak często je powtarzał?
Nie można powiedzieć, że nasze „miasto” nie robiło nic w tym celu, by Via Baltica nas nie ominęła. Była konferencja, stymulowana przez przedsiębiorców z łomżyńskiej Izby, na której zaprezentowano wizję, że Via Baltica powinna biec dwoma nitkami, czyli dwiema drogami. Prace (starania) przy konsultacjach o przebiegu trasy skupiły się raczej wokół naszego miasta, choć od dawna wiadomo, że tu raczej przeciwników jest niewielu, a zwolenników przekonywać nie trzeba. Daleko szukać kroków podobnych do tego co robił Tomasz Andrukiewicz prezydent Ełku, który m.in. przyjechał na konsultacje do Łomży i tu starał się budować blok wsparcia w walce o ten wariant Via Baltica. O pierwszych konsultacjach wiceprezydent dowiedział się „zupełnie przypadkiem, zaglądając na stronę internetową Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad”, co świadczy z pewnością o nieprzypadkowych losach naszego miasta i regionu
Przypominam sobie, jak jeszcze w kadencji 2002-2006 na umówione w ministerstwie spotkanie nie pojechał wysoki urzędnik – wybrany przez ludzi, przedstawiciel naszego miasta.
Wspominając „wieloletnie starania władz Łomży” wracam pamięcią do tych spotkań w województwie podlaskim, na których ustalano sprawy drogowe dotyczące właśnie naszego regionu, a o których to spotkaniach nasze władze dowiadywały się po fakcie i wysyłały listy z prośbą o wyjaśnienia dlaczego ich o tych spotkaniach nie informowano. Zresztą ówcześni pracownicy biura prasowego też potwierdzali staranność władz, w dążeniu do realizacji założonego wcześniej planu - „Smutne jest to, że wszelkie działania mające wykluczyć opcję łomżyńską były podejmowane już kilka lat temu. Podczas budowy obwodnicy Ostrowi Mazowieckiej na przykład nie przewidziano zjazdów o charakterze ekspresowym w kierunku Łomży i Śniadowa, wymuszając poprowadzenie trasy Via Baltica w kierunku Zambrowa i Białegostoku.” - cytat z wypowiedzi Marcina Skawskiego , pracownika biura prasowego, który tak komentował sprawę w 2004 roku (fragment wypowiedzi opublikowany w tekście Via Baltica - Którędy na wschód - głos w dyskusji, "Wspólnota" - 1/695, 10 stycznia 2004r.).
Warto wspomnieć także o sprawie obwodnicy Łomży, która pierwotnie forsowana była jako element trasy Via Baltica, później kiedy ta oddalała się w czasie i mówiono, że Via Baltica przez Łomżę przebiegać nie będzie dało się słyszeć głos niepewności i zauważyć postawę odwrotu a nawet zaniechania. Można było nawet odnieść wrażenie że sprawa obwodnicy Łomży nie dotyczy mieszkańców Łomży, tylko mieszkańców okolicznych wsi i miasteczek i to właśnie oni sami powinni sobie uporać się z problemem obwodnicy. Te wspominane wcześniej starania dało się zobaczyć podczas rozmów o przebiegu obwodnicy Łomży w Janowie, Kupiskach w 2007 roku, kiedy wójt gminy Łomża musiał się tłumaczyć dlaczego władze miasta Łomża nie interesują się tą sprawą i nie przedstawiają lokalnej społeczności propozycji rozwiązań, albo sposobów na załagodzenie niesnasek. Łatwiej było schować się w gabinetach i w imię dobrosąsiedzkiej współpracy dać sobie na luz, bo przecież gdyby miała być Via Baltica, to i tak w Warszawie by zdecydowali...
W staraniach o Via Baltikę przez Łomżę władze miasta swoją nieobecnością „wsparły” inicjatywę młodych autorów listu do premiera (który i tak nie został w końcu wysłany) podczas spotkania założycielskiego stowarzyszenia, które miało działać na rzecz Via Baltica przez Łomżę (stowarzyszenie pomimo upłynięcia roku od spotkania założycielskiego, chyba nadal nie powstało). Wówczas było to rozczarowaniem organizatorów, którzy liczyli na obecność miasta i możliwość wspólnego działania.
A, i wsparcie posła też było godne uwagi. Interpelacje które składał, zbierał podpisy pewnie nie miały sensu i dlatego go nie wspierano. Pamiętam, jak kiedyś w wywiadzie telewizyjnym na pytanie ile razy panowie prezydent i poseł spotkali się od czasu wyborów, padła odpowiedź, że spotkań nie było. Prezydent mówił, że radzi sobie i tak bez pomocy posła. Czemu? A po co spotykać się z byłym konkurentem, może znów wystartuje w wyborach na prezydenta miasta Łomża, a wówczas trzeba by dzielić się sukcesem. A tak, nie ma sprawy. Może posłowi nic się nie uda, może sam nic nie wskóra...
Tych starań jest jeszcze więcej, z pewnością jakieś były, ale mowa o wieloletnich staraniach jest tylko piarowskim zabiegiem. Nawet nie dziennikarskim.
Resztę trzeba zostawić na kampanię wyborczą, a teraz przeprosić się z określeniem „lobbing” i zacząć poważne starania o to, by Via Baltica powstała przed 2030 rokiem. Bo, że będzie Via Baltica, to mówili już ostatnio zwłaszcza działacze PO. Mówiło się jednak zaraz po tym, że będzie Via Carpatia, która ma powstać prędzej od Via Baltica. Wcześniej o kilkanaście lat. Czy to nas satysfakcjonuje? Jeśli tak, to ogłośmy światu ustanowienie przebiegu, realnym kształtem i czekajmy.
Jacek Babiel