Ciemny lud to kupi
W czasie prezydenckiej kampanii wyborczej Jacek Kurski mówił o dziadku z Wehrmachtu. I nie chodziło o to, czy dziadek Tuska rzeczywiście tam był, tylko o to by ludzie wierzyli w jego przekaz i zarazili się wizją Kurskiego. Ciemny lud miał to kupić. Jak wiemy, nie udało się. Teraz jednak przyszedł czas na łomżyniaków.
Teraz my mamy dać się nabrać „na dziadka z Wehrmachtu”? Właśnie w Łomży, tym samym kluczem, za zasłoną dymną, chcą nas przekonać do swoich racji...
Łomżyniacy nie mogą z pewnością zapomnieć obietnic z czasów kampanii wyborczych – tej z 2002r. i 2006r. Po wygranych wyborach była wizja zwrócenia miasta w stronę Narwi, był konkurs na zagospodarowanie bulwarów, a potem jak się nie udało dogadać z architektami były hasła o zwykłym chodniku wzdłuż rzeki.
Potem był słynny tytuł Certyfikowana Lokalizacja Inwestycji, jaki Urząd Miasta „zdobył”, by przyciągnąć do nas inwestorów. Kasa na certyfikat poszła, kilkadziesiąt miast w Polsce taki sam certyfikat dostało (według prezydenta Jerzego Brzezińskiego „samorządy zabijają się żeby ten certyfikat mieć”), a Łomża w ramach promocji inwestycyjnej ogłosiła, że nie posiada terenów inwestycyjnych.
Później była strefa ekonomiczna, która miała być skarbem i rewolucją inwestycyjną miasta. Nie udało się, bo okazało się, że ta strefa to nieopłacalna sprawa dla Miasta. A przepraszam, to państwo z nieba spadli, nikt nie przeczytał, że spółka akcyjna, jaką jest strefa bierze czynsz? Niespodzianką ponoć była wysokość czynszu. I znowu zonk.
Kolejna rzecz, spółka miejska „kupuje” sobie solidny tytuł. Po co? Po co im takie odznaki – czy znów po to by móc pokazać coś w kampanii wyborczej? Jeśli tak, to dlaczego znowu za nasze pieniądze?
Hipermarkety to kolejna bajka. Jesteśmy za, a nawet przeciw. Bo jak tu opisać to, że przez 10 lat w centrum miasta nie udaje się wybudować centrum handlowego – skoro „wszyscy” tego chcą. Albo centrum handlowe w okolicy ronda Solidarności – Biedronka, Kaufland i Stokrotki. Teoretycznie to nie centrum handlowe, ale jak się popatrzy to jest to centrum. Tyle, że nad budową kompleksu tych „uciech konsumenckich” nasz magistrat nie miał 100 proc. władzy, a mógł. Trzeba było tylko dobrej polityki i dyplomacji. Inny przykład, chyba najciekawszy dotyczy terenów „na Bawełnie”. Miasto, oczywiście za, tyle, że dziwnym cudem w planie zagospodarowania z polecenia prezydenta do planu wprowadza się możliwość lokalizacji spalarni. A więc bez jawnej i otwartej dyskusji na temat umieszczenia jej na terenie miasta, tylnymi drzwiami wprowadza się coś, co i tak ciemny lud kupi. Bo przecież „wszyscy” chcą hipermarketów, więc nikt się nie kapnie, że utylizacja odpadów w mieście to może być spalarnia.
Ale dobre, nawet radni nie wiedzieli. To oni też mieli być nabici w butelkę? Bo przecież to oni mieli to klepnąć… No chyba, że ktoś jednak miał nadzieję, że to znajdą, a sprawa przyblokuje inwestora z budową. Bo kto chciałby chodzić do centrum handlowego z aquaparkiem i innymi uciechami, gdzie za ściana palą śmieci. A może to miało być „kuku” dla inwestora
Łomżyniacy nie mogą z pewnością zapomnieć obietnic z czasów kampanii wyborczych – tej z 2002r. i 2006r. Po wygranych wyborach była wizja zwrócenia miasta w stronę Narwi, był konkurs na zagospodarowanie bulwarów, a potem jak się nie udało dogadać z architektami były hasła o zwykłym chodniku wzdłuż rzeki.
Potem był słynny tytuł Certyfikowana Lokalizacja Inwestycji, jaki Urząd Miasta „zdobył”, by przyciągnąć do nas inwestorów. Kasa na certyfikat poszła, kilkadziesiąt miast w Polsce taki sam certyfikat dostało (według prezydenta Jerzego Brzezińskiego „samorządy zabijają się żeby ten certyfikat mieć”), a Łomża w ramach promocji inwestycyjnej ogłosiła, że nie posiada terenów inwestycyjnych.
Później była strefa ekonomiczna, która miała być skarbem i rewolucją inwestycyjną miasta. Nie udało się, bo okazało się, że ta strefa to nieopłacalna sprawa dla Miasta. A przepraszam, to państwo z nieba spadli, nikt nie przeczytał, że spółka akcyjna, jaką jest strefa bierze czynsz? Niespodzianką ponoć była wysokość czynszu. I znowu zonk.
Kolejna rzecz, spółka miejska „kupuje” sobie solidny tytuł. Po co? Po co im takie odznaki – czy znów po to by móc pokazać coś w kampanii wyborczej? Jeśli tak, to dlaczego znowu za nasze pieniądze?
Hipermarkety to kolejna bajka. Jesteśmy za, a nawet przeciw. Bo jak tu opisać to, że przez 10 lat w centrum miasta nie udaje się wybudować centrum handlowego – skoro „wszyscy” tego chcą. Albo centrum handlowe w okolicy ronda Solidarności – Biedronka, Kaufland i Stokrotki. Teoretycznie to nie centrum handlowe, ale jak się popatrzy to jest to centrum. Tyle, że nad budową kompleksu tych „uciech konsumenckich” nasz magistrat nie miał 100 proc. władzy, a mógł. Trzeba było tylko dobrej polityki i dyplomacji. Inny przykład, chyba najciekawszy dotyczy terenów „na Bawełnie”. Miasto, oczywiście za, tyle, że dziwnym cudem w planie zagospodarowania z polecenia prezydenta do planu wprowadza się możliwość lokalizacji spalarni. A więc bez jawnej i otwartej dyskusji na temat umieszczenia jej na terenie miasta, tylnymi drzwiami wprowadza się coś, co i tak ciemny lud kupi. Bo przecież „wszyscy” chcą hipermarketów, więc nikt się nie kapnie, że utylizacja odpadów w mieście to może być spalarnia.
Ale dobre, nawet radni nie wiedzieli. To oni też mieli być nabici w butelkę? Bo przecież to oni mieli to klepnąć… No chyba, że ktoś jednak miał nadzieję, że to znajdą, a sprawa przyblokuje inwestora z budową. Bo kto chciałby chodzić do centrum handlowego z aquaparkiem i innymi uciechami, gdzie za ściana palą śmieci. A może to miało być „kuku” dla inwestora
Dlaczego mamy się ciągle nabierać na piarowskie działania naszych reprezentantów. Przecież Oni mieli działać w naszym imieniu - jawnie, a nie przeciw nam. Więc dlaczego ciągle coś kryją, czy łomżyniacy to rzeczywiście taki ciemny lud w ich oczach?
Jacek Babiel
