ViaBalticaprzezLomze.pl
Minęły trzy miesiące od tamtego spotkania. W klubie spotkali się sympatycy Łomży (oczywiście nie wszyscy), a jednocześnie zwolennicy Via Baltiki właśnie przez Łomżę. To miał być strzał w 10., a stowarzyszenie miało być sposobem na zdobycie w ostatnim starciu trasy dla tego miasta.
Stowarzyszenie nie powstało. I choć organizatorzy zamieszania – dziś już w lekkim rozproszeniu – nie do końca potrafią racjonalnie wytłumaczyć dlaczego ono nie powstało, oficjalnie mówią o ciągłym braku czasu i zbieraniu dokumentów potrzebnych do założenia takiego stowarzyszenia.
A wydawało się takie profesjonalne to przedsięwzięcie. Jak zwykle jedna z gazet zaangażowana w akcję głosiła, że to także dzięki jej akcji promowany jest profil Via Baltika przez Łomżę z serwisu Naszej Klasy.
Promocja ruszyła w sezonie ogórkowym, co niestety z założenia prowadzenia działań PR musiało przynieść oddźwięk ograniczony. Ale chyba nie chodziło o to. 13 sierpnia 2008r. z ponad 34 tysięcy użytkowników, którzy „poparli” klikając w internecie profil Via Baltiki przez Łomżę na spotkaniu z inicjatorem akcji było około 30 osób. Według komentujących dziennikarzy, którzy nie chcieli się za bardzo włączać w całą akcję firmowaną logo jednej z gazet to i tak dużo.
A ja twierdziłem od początku, że śmiesznie mało! Panie, panowie. O Via Baltice przez Łomżę klepie się od kilkunastu lat, po raz kolejny zbierane były głosy, które i tak nie miały większego znaczenia i nie wiem czy to nie dlatego tak śmiesznie to wyszło. Pewnie, że fajnie jak znani ludzie popierają „naszą Łomżę”, ale ich poparcie w formie kliknięcia niewiele znaczy. Czy gotowi byliby coś zrobić oprócz stuknięcia myszką? Wątpię. No może jakiś mały promil z tych popierających...
Samo popieranie, czy opowiadanie się za wariantami przebiegu trasy nie wiele zmieniło przez lata rządów prezydentów, wójtów, burmistrzów, posłów i radnych. A stowarzyszenie walczące o trasę Via Baltica powinno powstać w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy zaczynano w ogóle mówić o tej trasie w naszym regionie. Może wówczas, razem ci działacze polityczni, społecznicy i mieszkańcy mieliby szansę na głośny lobbing. A tak, wiemy jak było. Cicho, nie do końca konkretnie, bez posłuchu, bez siły przebicia – do dziś.
No tak, inicjatorzy założenia stowarzyszenia „My z Łomży” chciali pisząc w liście do premiera polskiego rządu wymóc na nim „podjęcie męskiej decyzji” o konkretnym przebiegu trasy. Szkoda tylko, że taki list do dziś nie dotarł do premiera, a stowarzyszenie nie powstało – jak zapowiadali inicjatorzy. Według informacji z Centrum Informacyjnego Rządu „w styczniu 2008 r. wpłynęło do prezesa Rady Ministrów pismo prezydenta miasta Łomża. W lutym 2008 r. poseł Orzechowski przekazał stanowisko konferencji wraz z pismem prezydenta miasta Ełk. Jest to jedyna korespondencja w sprawie przebiegu trasy Via Baltica, jaka wpłynęła do premiera”.
Nieliczni mówili, że to wcale nie chodziło o Via Baltikę a o promocję – czyją? Nie wiem. Wiem jedno, że może nawet i dobrze się stało, że nazwiska osób które otwarcie mówiły o trasie przez Łomżę nie spaliły się w ferworze niedomówień i niepoważnych, może źle zorganizowanych inicjatyw. Bo tak naprawdę te nazwiska można wykorzystać jeszcze, taką mam nadzieję. Istnieje oczywiście zagrożenie, że po niepoważnych działaniach „naszej Łomży” ktoś się od nas odwróci, ale wierzę, że niewielu traktowało poważnie niepoważne działania.
Ale to, że niepoważne można powiedzieć dziś dopiero – po trzech miesiącach. Papiery niby były, statut, listy obecności, 15 założycieli, zarząd, nawet oficjalna strona ze zdjęciami fotografów zamieszczonymi bez ich wiedzy i zgody, no i list do premiera, który w końcu przez trzy miesiące nie doszedł do kancelarii premiera (poszedł do kilku ministrów – jakich? Trudno wymienić...). Ale co tam, bawmy się!
A ten tekst – może pomoże komuś zaplanować kolejną kampanię. Teraz wyborczą. Ełczanie też pisali list, ale w odróżnieniu do naszych, go wysłali!
Wybory niedługo, zatem mieszajcie. Przecież o to chodzi. Nie o wymieszanie, a o mieszanie – stowarzyszenie nie powstało i nie wiadomo, czy w ogóle powstanie.
Jacek Babiel