Jedzie pociąg z daleka
O tym, że z Łomży można było dojechać gdzieś pociągiem pamięta już niewielu. Są tacy, którzy obiecywali nam szybką reaktywację kolei, ale są też tacy, którzy przeklinają pod nosem, narzekając na „jeżdżące po Łomży pociągi”.
Kiedyś przejazd kolejowy w Łomży był tak ważny, że już za czasów prezydenta Newelskiego nie można było przez lata z osiedli przedostać się choćby do „gazowni. Jednym rozwiązaniem był przejazd Poznańską do Wojska Polskiego, a potem Spokojną; albo Aleją Legionów, Sikorskiego, Spokojną – do celu. I tak przez lata. Bywali tu wojewodowie łomżyńscy i inni decydenci, ale zawsze był jakiś problem.
Wreszcie, pod koniec lat osiemdziesiątych powstał drugi przejazd, na ulicy Piłsudskiego. Miał on pomóc mieszkańcom przebić się na drugą stronę miasta. Wówczas Piłsudskiego (dawniej Gwardii Ludowej) odzyskała przebicie aż do Spokojnej.
Później nadszedł czas okrutny dla Łomży. Nie dość, że znani byliśmy w kraju z tego, że jesteśmy jedynym miastem wojewódzkim, w którym kończą się tory (element rozpoznawczy), to PKP podjęło decyzję, że z i do Łomży już osobówki jeździć nie będą. A i transport towarowy uległ ograniczeniu. Odtąd pociągi w naszym mieście to już prawie historia. Ale PKP chyba dbając o naszą pamięć nie pozwala nam zapomnieć o tym, że mamy tu tory, a jak są tory to i pociągi mogą po nich jeździć.
Jak się dowiedziałem od rzecznika prasowego PKP Cargo Jacka Wnukowskiego, za ranne korkowanie miasta na przejazdach kolejowych (czterech – dodać trzeba, że więcej ich nie mamy) odpowiadają PKP Polskie Linie Kolejowe w Siedlcach. Tyle, że dyrektor Andrzej Kmiecik twierdzi, że jego Zakład zajmuje się tylko infrastrukturą i sprzedażą tras i obsadą stacji, w tym wypadku Śniadowo i Łomża. Ponadto jest mu wszystko jedno, czy pociąg będzie wjeżdżał do Łomży o 7, czy o 10, bo to ustala już klient, którym jest PKP Cargo. Tenże zakład przywozi, przewozi, dowozi, i ewentualnie wywozi kilkanaście lub kilkadziesiąt wagonów z towarem do naszych firm. Na pytanie – dlaczego ten pociąg jedzie zawsze właśnie przed ósmą, a nie po ósmej – które zadałem dyspozytorowi ruchu (przy Piłsudskiego), otrzymałem odpowiedź, że taki jest rozkład jazdy. No ale przecież nikt chyba specjalnie nie blokowałby codziennie kilkuset osób jadących do przedszkola, szkoły czy pracy. A blokowana jest nie tylko ulica Piłsudskiego od stacji Orlen, ale także od strony osiedla, co ma skutek dla skrzyżowania z Aleją Legionów. Jest ono w tym czasie w zasadzie nieprzejezdne. Czemu? Bo jedzie pociąg, jeden dziennie!
Mówi się żartobliwie, słysząc dźwięk syreny pociągu, że to święto dla naszego miasta i powinniśmy je czcić i szanować, póki jeszcze takie mamy. Bo co będzie, jak już nawet Cargo do nas nie przyjedzie? Tymczasem jak zapowiedział rzecznik Jacek Wnukowski, dyrektor zastanowi się co z tym zrobić i wkrótce podejmie decyzję czy pociąg przestanie komplikować życie łomżyniakom śpieszącym się codziennie rano?
Ciekawe, co by było, gdyby pociąg wjechał do Łomży kilkanaście minut po godzinie ósmej? Pewnie nikt by go nie zauważył, a jakby już zauważył to z pewnością nie zwróciłby tak wielkiej uwagi jak teraz, śpiesząc się – przed ósmą.
Jacek Babiel
