Przeciek kontrolowany
Najfajniejsze było to w jaki sposób radni miasta Łomża dowiedzieli się o pomyśle poszerzenia granic administracyjnych Łomży.
Jak wiadomo nie od dziś polityka to gra, a im większe umiejętności gracz reprezentuje, tym większe zyski z gry osiąga. I tak kiedy wiceprezydent Marcin Sroczyński zapowiedział w gazecie, że Łomża ma zamiar powiększyć się o 13 wsi z terenu gminy Łomża, nikt nie mógł zgadnąć, czemu pomysł został puszczony w eter jeszcze zanim propozycja wprowadzenia punktu do porządku obrad Rady Miasta o poszerzeniu granic została zaopiniowana przez komisję rozwoju. Wszyscy zastanawiali się też nad tym, jaki jest cel powiększenia Łomży aż o 13 wsi i dlaczego wiceprezydent zaproponował właśnie te, a nie inne wsie i nie zaproponował np. Piątnicy.
Tak sobie myślę, że posłużono się gazetą po to by „załatwić” poinformowanie mieszkańców gminy Łomża, którzy jak dobrze zakładano nie mogli klaskać z zachwytu temu pomysłowi. Tak samo było też z wójtem gminy Łomża, który jak wiadomo zareagował na rewelacje szybko: zbierając konwent wójtów i burmistrzów i występując przeciw prezydentowi Łomży oraz organizując sprzeciw radnych i mieszkańców gminy (choć akurat w tym przypadku była mowa o inicjatywie oddolnej). Po „wypuszczeniu” pomysłu w świat sprawy już same się działy. Dyskutowano i rozmawiano o tym zanim formalnie projekt został przedstawiony Radzie Miasta. I o to chodziło. Wydaje się, że prezydent Jerzy Brzeziński, który w tym wypadku nie grał pierwszych skrzypiec działał przez swojego zastępcę i skutecznie osiągał cel. Najpierw zwrócenie uwagi, a potem skupienie jej na swoim zastępcy (a nie na sobie). I rzeczywiście, po sesji w czasie której wszyscy oficjalnie dowiedzieli się o propozycji powiększenia Łomży zarówno wójt gminy Łomża Jacek Nowakowski jak i wójt gminy Piątnica byli wzburzeni i mówili przede wszystkim o Sroczyńskim.
Wracam jeszcze do pytania dlaczego prezydent zaproponował powiększenie o 13 wsi. W uzasadnieniu była mowa o terenach, które miasto chce pozyskać pod inwestycje, choć wg. mieszkańców tamtych wsi, takich terenów nie ma. Trzynaście to liczba, która i tak miała ulec zmianie, bo pomysłodawcy powiększenia mogli przewidzieć, że radni zechcą zmniejszyć liczbę przyłączanych wiosek, albo zmienić je tak jak w rzeczywistości się stało. Jeszcze tereny inwestycyjne – niebawem jeśli plany Rady Ministrów się zrealizują tereny rolne w granicach miast zostaną odrolnione jedną decyzją (z pominięciem obecnej długotrwałej procedury), a więc te kilkanaście wsi włączonych do Łomży da miastu kilka tysięcy hektarów pod zabudowę. Choć dziś to wielkie uproszczenie i trzeba pewnie będzie jakieś Studia albo Plany opracować, ale to już będzie pestka.
Plan powiększenia realizuje się zgodnie z założeniem, chyba że było inne i nic nie idzie tak jak miało. Szkoda jednak mieszkańców okolicznych gmin, którzy nie chcąc mieszkać w Łomży wyprowadzili się za miedzę miasta, a za chwilę do miasta wrócą, na siłę.
Jacek Babiel