Sprawa byłego szeryfa
W naszym mieście Łomży, spokój jest i cisza, Szeryf tutaj rządzi nie przebiegnie mysza!
Ktoś, kto nigdy nie był u nas i nie widział tych urokliwych uliczek mógł sobie pomyśleć, że rzeczywiście w Polsce jest miasteczko, w którym rządzi szeryf, a nie prezydent. Na dodatek, bohaterowie filmu, by to uwiarygodnić mówili o tym, że szeryf poważanie miał „na ulicy”, a prezydenta - mało kto znał.
To było niesamowite. Facet chodził w kapeluszu i nosił przy sobie dwa kolty. I nie żeby nielegalnie. Rejonowy Urząd Spraw Wewnętrznych wydał mu takie pozwolenie i od tego czasu posługiwał się on już oficjalnie swoją bronią. Oczywiście wielu się z niego podśmiewało przy tej okazji, ale w Polonezie za papierosa zainteresowanym czasem pokazywał on to pozwolenie, w którym było wyraźnie napisane że dotyczy dwóch pistoletów z rączką z kości słoniowej i bębenkiem na naboje.
Cóż to za czas musiał być wtedy w naszym mieście? Szeryf sprawdzał nocami kłódki, drzwi czy są zamknięte, czy ktoś się nie wkradł. Nawet kiedyś przyłapał kilku nicponi na gorącym uczynku i po zawiadomieniu milicji obywatelskiej skromny upominek dostał.
Czy dziś taki szeryf miałby co robić w naszym mieście powiatowym, czy musiałby zamiast kłódek bardziej skupić się na pilnowaniu porządków, czy kasy miasta i jego mieszkańców? Czy jak wtedy dzieci w przedszkolach też by śpiewały o nim piosenki? A dziś też sprawowałby „w mniemaniu mieszkańców” władzę w mieście?
Ktoś zapyta się po co to piszę i po co wracam do sprawy zakręconego faceta. Ano właśnie piszę by przypomnieć, że oprócz śmieszności tamtych zdarzeń i sytuacji władzy, która miała realnego konkurenta po latach śladu nie ma ani o jednym ani o drugim „władcy” mieściny, a pamięć o śmieszności szeryfowego rządzenia krąży po świecie nie tylko tym realnym, ale i po wirtualnym. I pewnie nie zginie pamięć o człowieku, któremu dobro miasta na sercu leżało, a legenda zostanie. Bo chłopak był szczery i nie brał kasy za pracę.
Sprawa szeryfa była o tyle ciekawa, że facet zupełnie sam z siebie pilnował porządku i interesu w mieście. Dziwne, nie? Jeden gość, a miasto go znało.
A może mamy jeszcze w Łomży jakiegoś szeryfa, tylko o tym nie wiemy?
Jacek Babiel
Zabrakło szeryfa, szkoda nam go szkoda,
Co się z nami stanie plynie w Narwi woda.